środa, 30 września 2015

YarnArt Camellia ...

... kordonek, którego użyłam do zrobienia choinek .



Kolor jak widać zielony- żywy , może delikatnie ciemniejszy niż na zdjęciu. Mieszanka kordonka z srebrną nitką daje doskonały efekt, jeżeli chodzi o dodatki np. na choinkę , okno itp. Pewnie równie dobrze będzie prezentować się na serwetkach świątecznych . Zdecydowanie znacznie lepsze rozwiązanie, niż posypywanie robótek brokatem - który zawsze jakimś cudem, znajduję się w całym naszym domu, na ubraniach i nawet u naszych znajomych.

Podsumowując ;

Nietuzinkowa
Ciekawa kolorystyka
Dodatek srebrnej nitki daje świetne efekty
Dobrze się nią dzierga
Przystępna cena ( do 5 zł) za motek 20 gram 190 m (szydełko nr. 1,25 mm)


Polecam w 100%



A tu filmik jak zrobić te cudne choinki w każdym rozmiarze :)




Pozdrawiam




Ozdoby świateczne ...

... czas zacząć.

Witam wszystkich w końcu mam chwilę na spełnienie się w pisaniu :)

Często pytacie mnie jaką włóczkę używam, która jest najlepsza do danych rzeczy- postanowiłam więc recenzować Wam te których używam - do filmików i też tych których używam bez nagrywania . Co za tym idzie sama będę musiała poszerzyć horyzonty i wyjść poza moje ulubione włóczki :)

Mam nadzieję, że sprawa Was cieszy - większość recenzowanych włóczek, kordonków będzie można nabyć w mojej pasmanterii - która być może rusza już po weekendzie :)

Tym krótkim postem przedstawiam Wam kolejną nowość i jednocześnie zapraszam na kolejny pos za którego pisanie właśnie się biorę :)


Pozdrawiam  

niedziela, 27 września 2015

Mamovelove...

... czyli nowa pasmanteria internetowa :)

Cześć dziś pracuję nad stroną naszej pasmanterii internetowej ( naszej- mojej i Uli - jako zakładających i Waszej - jako potrzebujących ).

Razem z Ulą wpadłyśmy na ten pomysł, kiedy pewnego pięknego dnia podczas naszego typowego spotkania przy kawie, rozpoczęła się rozmowa o powrocie do pracy:( Oj tak wiem jak ciężko zostawić dzieci i iść do pracy - sama tego nie poczułam, ale znam wiele mam które to przeżywały :(

Co łączy mnie z Ulą ? PRZYPADEK ...

Wszystko zaczyna się od przypadku, w zasadzie to znajomość internetowa. Początkowo zwykłe spotkanie podczas sesji, którą wykonywałam małej Juli . I tu już wiedziałam- "to na pewno jakiś znak" Ula razem z Rafałem- ma córkę Julię i ta właśnie dama urodziła się 03,02,2015 dokładnie jak moja Hania :) Przypadek czy przeznaczenie :) (?)

Jeszcze parę "przypadków" i w końcu padła decyzja PRÓBUJEMY !!!

Pasmanteria w której znajdziecie coś do szycia i szydełkowania, ruszy już niebawem kompletujemy wyposażenie ( szczerze mam nadzieję, że zabraknie nam go po pierwszym tygodniu - żarcik )

Trochę więcej szczegółów ; Od szydełek - po włóczkę - markerów do zaznaczania oczek - po guziki - lamówki - zestawy materiałów (do robienia książeczek kostek i wielu innych moich projektów) - wstążki rypsowe ... i wiele wiele innych wychodząc w Wasze oczekiwania ...


Mam nadzieję, że nie możecie się doczekać tak jak my :)


Pozdrawiam


sobota, 26 września 2015

Dziś ...

... w ramach wyśnień mojej nie obecności .


Generalnie nie lubię się tłumaczyć ,jednak to tłumaczenie ma swój głębszy sens.

To, że moja Hania miała gorączkę pisałam już na moim fanpagu - na szczęście okazało się że to typowa trzy dniówka, jednak przy okazji pewnie osłabienia organizmu złapała też gardełko i ciężko z jej spaniem i ogólnym funkcjonowaniem wciągu dnia. Wczoraj była masakra dziś zapowiada się już duża poprawa - oby :)

U mojej Julki generalnie bez zmian, wczoraj świętowała razem z nami i dziś śpi już od 15 - ciekawe o której wstanie - padła w łazience na posiedzeniu rady młodszej, haha nawet nie zdążyła zjeść obiadu :)

Właśnie świętowanie - mój Damian miał urodziny 24 :) - właśnie od tamtej chwili urwał mi się film szydełkowego życia . W zasadzie nie zrobiłam nic związanego z tym co robię prawie na co dzień ; szydełko, maszyna, zdjęcia. Miałam okazję przez te 2 dni być typową mamą i Panią domu <aaaa> .
Ogólnie nawet fajna sprawa, lubię gotować - ze sprzątaniem już gorzej :) Ale . No tak zawsze musi być jakieś ale ; ale moja Hania była zmierzła, ale mój Damian miał drobny wypadek - więc w zasadzie do dziś ledwo się rusza, i najważniejsze ale nie miałam szydełka w ręku. Jak z tym żyć .

Właśnie o to chodzi, moje życie musi składać się z tej społeczności którą Tworzycie/ymy . Ogólnie byłam zadowolona, zrobiłam dużo pyszności - wszystkim smakowało co najmniej tak mówili. Jednak brakowało mi mojej codzienności, tej zwykłej "monotonnej" codzienności.

Mam nadzieję, że Hania do pon wyzdrowieje, na tą sprawę z Damianem nawet nie liczę więc będzie w domu i może zajmie się chwilę Hanią, a ja nadrobię zaległości <marzyciel > . Trzymajcie kciuki ...


Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję do usłyszenia w poniedziałek :) Święta już blisko, a bombka czeka na zakończenie :)

Weronika






środa, 23 września 2015

Drugie życie ...

... Twojego koca (albo dwóch).

Swoją drogą też chciałabym mieć tą możliwość - drugie życie "marzyciel"

Ale nie mam, a rzeczy martwe mogą je mieć - tak jak moje dwa koce które od dawna leżały w szafie nie używane.

Oto pomysł na nie ... zdj. pożyczone z innej strony gdzie można nabyć taki kocyk za 20 dolarów - ja wolę zrobić sobie sama ( mogę nawet komuś uszyć )



Więc tak co będzie nam potrzebne ;
- koc lub materiał
- nożyczki
- kredka w kontrastowym kolorze
- centymetr krawiecki
- szpilki
- Maszyna do szycia lub igła i nitka ("zwariowana")

Jeśli ktoś nie ma maszyny do szycia polecam wybrać się do krawcowej z wyciętymi elementami - wyjdzie nas to koło 10-15 zł (co najmniej u nas by tak było) a czas stracony na szycie igłą i nitką nie jest tyle wart- uważam:)







Następnie rozkładamy materiał i malujemy/ rysujemy wykrój - a raczej jego połowę .

Potrzebujemy do tego 3 wymiarów , długość A = od szyi do kroku. Długość B= od szyi do końca nogi po skosie . Potem już kaptur tu najlepiej użyć jakiegoś do wzoru :)

Długość A;





Jeśli potrzebujecie wymiarów ; 0-4 msc 45 cm , 4-10 msc 48 cm , 11-18 msc 54 cm - Do każdego wymiaru musicie doliczyć margines na zszycie około 2-3 cm


Wymiar B;



na zdjęciu widać mała jasną kreskę która wyznacza wymiar A - mam nadzieję że to widzicie.

Wymiary B;  0-4 msc 58 cm , 4-10 msc 71 cm , 11-18 msc 80 cm - Do każdego wymiaru musicie doliczyć margines na zszycie około 2-3 cm chodzi też o grubość rysowanych odnóg gwiazdy .

Mając te wa zaznaczenia rysujemy miejsce na nogę dziecka, łącząc dwa rozmiary ->



Następnie zajmuję my się ręką w linii prostej od punktu przy szyi w linii prostej do kończącej się nogi , i potem już zaokrąglamy i łączymy z nogą .


i w ten sposób zostaje nam tylko połowa kaptura :)

Przykładamy wzór jego środek do punktu przy szyi i odrysowujemy połowę kaptura zostawiając margines .




Kiedy jesteś w tym miejscu znaczy że masz już połowę wykroju :) teraz składamy materiał na pół tak by wzór był u góry i wycinamy :) przez dwie warstwy

 Tył gotowy :) Hurraaaa







Teraz przód zrobimy podobnie najpierw prawy bok , potem od prawego wytniemy lewy :)

układamy na drugim materiale naszą gwiazdę :)



Bez kaptura jak na zdjęciu powyżej, wycinamy połowę gwiazdki środek zakańczając półkolem.Dzieląc ją na pół :)


Potem jedną połówkę wycinamy drugi raz i mamy dwie :) Jak na zdjęciu powyżej :)

Czas na kapturek, przykładamy materiał i wycinamy tak jak tył kaptura z gwiazdki :) Dokładając sobie zakładkę .

 


Docinamy jakiś dodatek - jeśli oczywiście mamy ochotę .



I została już tylko kwestia zszycia ze sobą wszystkich elementów :) Zostawiając granicę zszycia 2-3 cm .




Przyszywamy aplikację na przednią część kaptura ;

 Potem układamy ją prawą stroną do prawej , zaznaczamy szpilkami i szyjemy; nie zapomnij zgiąć kaptura zdj . następne



Obracamy na prawą stronę i gotowe :)










Czekam na Wasze zdjęcia :)


Pozdrawiam

Ps. gdyby były jakieś problemy piszcie rozwiążemy je razem :)

wtorek, 22 września 2015

Dziejsze smutne chwile ...

... gdy zostajemy ze wszystkim sami.


Wiecie jak to jest, kiedy od znajomych których znacie od lat dowiadujecie się, że ta znajomości nic dla nich nie znaczy :( I nawet jeśli to były tylko słowa - zdecydowanie wypowiedziane w nie odpowiednią stronę.

Wiele w życiu można przeżyć i przemilczeń - ale są pewne granice których się nie przekracza.

Zawsze poświęcałam się bardziej niż trzeba było, nigdy nie patrząc na siebie. Często rzucam wszytko by komuś pomóc - fizycznie i duchowo. Tacy byli - WAŻNI, jednak zbyt mało tolerancyjni i wycofani do przekonań innych ludzi.

Nie wiem czy wiecie, od niedawna nie jadamy mięsa rodzinnie i nie pijemy mleka krowiego. Nikt nie ma z tym problemu ; pediatrzy, dietetycy, rodzice , przedszkole zawsze jednak trafi się ktoś kto uważa inaczej - zdecydowanie to rozumiem, przecież jestem po drugiej stronie tych co mięso jadają. I szczerze nie interesuje mnie czy jesz kurczaka nafaszerowanego czy zdrowego, martwię się tym co mam na talerzu i co na talerzu podaję swoim pociechą. Więc jaki masz z tym problem ?

Podczas tego wspaniałego dnia zostało mi narzucone, że nie potrafię wychować dzieci - dość ciekawe stwierdzenie, bo akurat uważam inaczej. Dzieci nie rodzą się z charakterem - dobrze wiedzieć, że wszyscy jesteśmy tacy sami, a być może dzieci płodzą się tylko z matki albo ojca. I wcale nie są mieszanką różnych charakterów - całe życie utwierdzali mnie inaczej. Jeśli idziemy tą drogą - Dzieci nie rodzą się z ADHD tylko rodzice w nie wpajają tą chorobę - idealny świat .

Chodź w 100% zgadzam się z twierdzeniem, że dzieci są lustrzanym odbiciem rodziców. Moje dzieci właśnie takie są - uważam, że popełniłam parę błędów, kto ich nie robi (?) Ja robię i się do nich przyznaję, jednak nie uważam, że te parę błędów sprawiło bym źle wychowała dzieci - mają wszytko miłość , wsparcie i zaufanie. To, że Julia płacze robiąc różne awantury - a raczej płakała - było spowodowane brakiem mamy - o czym zresztą mieliście okazję przeczytać w poprzednim poście , nie świadczy o złym wychowaniu, tylko o bezradności dwuletniego dziecka które nie potrafi tłumaczyć.


Miałam przy sobie ludzi - dziś ich nie mam, a jedno zdanie pod sumujące moją wypowiedź ...


MIŁOŚĆ ZABIJA - IM WIĘCEJ DAJESZ TYM SZYBCIEJ SPADASZ !!!


Pozdrawiam wszystkich, tych co są i byli, mimo naszych kulinarnych i wychowawczych wyborów...





Moje dzieci ...

... mój skarb .

Chcieliście poczytać o moich dzieciakach , więc pisze - jednak nie tylko o nich, a o mojej rodzinie.

Dzieci to najlepsza rzecz jaka może przytrafić się człowiekowi. Chodź niesie ze sobą wiele wyrzeczeń, zmartwień i trosk - to jednak w tym wszystkim więcej radości i miłości.

Wychowanie dzieci nie jest proste, ale o tym nie trzeba pisać- dlatego ja napiszę o całkiem innej stronie, która dla mnie jest jedną z najcięższych w tej całej kwestii rodzicielstwa.


CZAS ...

Nie ogarniam czasu, podejrzewam że nikt go nie ogrania - jednak ja sobie z nim nie radzę. Dlaczego te chwilę radości z maleńkich dzieci mijają tak szybko - dlaczego ciągle nie pamiętam chodź bardzo chcę - nim się obejrzę zostanę babcią i życie dobiegnie końca.

Buuu...

Często zadaję sobie te pytania - po 100 razie stwierdzam , że nigdy nie znajdę na nie odpowiedzi. Nie cofnę czasu , mogę go dobrze wykorzystać.

Mam grzeczne dzieci - co nie zmienia faktu, że dają czasem popalić. I co może zdziwić bardziej Hania niż Julia . Czasem jestem zmęczona (kto nie jest ) ale nie jestem z tych którzy odpoczywają od dzieci. Nie mamy w zwyczaju oddawania dzieci do babci na dnie, noce i całe tygodnie - oczywiście nie mam nić do tego jak ktoś lubi to jego wybór - moim wyborem jest CZAS który nie wróci dlatego odpoczywam z dziećmi - nie wyobrażam sobie nie być przy nich. Chodź już moja 2,5 letnia Julia wchodzi w etap; czy mogę spać u Martynki ? Nie mogę jej zabronić - jednak bardzo to przeżywam.

Lubie patrzeć jak się śmieją i uczą się nowych rzeczy - chciałabym na 100% być dla nich.

Niestety nie mogę - nikt nie może :(

Oprócz dzieci mamy siebie i drugą połowę... i życie

Życie, które prawie nic nie daje... człowiek pracuję całymi dniami i zawsze musi liczyć - Ja nie liczę, kasa jest kasą- dziś jest jutro jej nie ma . Jak jest, jest łatwiej - jak jej nie ma jest ciekawiej. 

Kiedy wpadamy na szalony pomysł miesięcznych wakacji - pakujemy się i jedziemy - wydajemy oszczędności ale jesteśmy razem . Na szczęście mamy taką możliwość, dzięki Bogu ! - być razem .

Pracuje bardzo dużo - jest mi łatwiej bo robię to co lubię - jednak dużo pracuje od rana do południa - potem od nocy do rana ( nie zawsze ale często). Wieczorami siłownia - bo ciągle brak akceptacji siebie. Znam ludzi którzy ciągle namawiają nas na oddawanie dzieci; czasem, by się przydało dla chwili dla siebie Damian i Ja- uważam że na to przyjdzie czas jak już sami będziemy "dziadkami " teraz mam to co chciałam DZIECI ...

W życiu jest czas na wszystko albo wykorzystujesz daną chwilę albo ją tracisz.

Kiedyś pomimo, że byłam ciągle z dzieciakami i Damianem nie oddawałam się na 100% . Wydawało mi się, że Julia mnie nie potrzebuje tak bardzo jak taty - więc oddawałam go -> jej. Kiedy wylądowałam z mała Hanią w szpitalu wszystko się zmieniło; Julia w ciągu 10 dni straciła 1 kg siebie i ponad połowę swoich włosów ;( Dziś jest już 3 msc po tym zdarzeniu jednak codziennie gdy wstaje rano szuka Taty , Mamy i Hani ... przeżyła to a ja przekonałam się że byłam w wielkim błędzie. Złym błędzie, który prowadził ją do bycia niegrzeczną dziewczynką - abstrakcja - fakt odkąd wróciłam ze szpitala wygłupiam się z nią, gadamy i wychodzimy tylko razem - a Julia nie robi scen i ciągle się uśmiecha.

Traciłam cenny wspólny czas teraz wykorzystuje go na maxa i dzięki temu mam siłę ...

Co mogłabym Wam jeszcze napisać  ? Ogólnie trochę tu pomieszałam - mam nadzieję, że da się to czytać :)

Pozdrawiam











niedziela, 20 września 2015

Gdy zaczynasz szydełkować ...

... zaczynaj od czapki ;) 

Jakoś mam taką zasadę - jeśli zrobisz pierwszą czapkę poradzisz sobie z resztą - i taką też odpowiedź otrzymują Ci którzy pytają od czego zacząć. 
Robienie czapki chodź z zasady jest łatwe, często niesie ze sobą wiele problemów - oto jak sobie z nimi radzić.

Aby powstała czapka musimy zacząć od płaskiego koła, chyba, że robimy czapkę krasnala to inna bajka  :)

Płaskie kółko można zrobić na dwa sposoby - a raczej różni się tylko początki. 

Pierwszy ; robimy łańcuszek i łączymy go w koło, następnie w koło które powstało robimy odpowiednią ilość słupków.  




Drugi sposób- ten który zdecydowanie lubię bardziej i którego używam - tzn. MAGICZNE KOŁO 
Czyli nie robiąc żadnych oczek zaczynamy już robić słupki wszytko na filmiku :)




Kolejnym etapem jest powiększanie koła tak by ciągle było płaskie i najczęściej tu pojawiają się problemy. Albo robi się stożek , albo fale jak na Bałtyku :)

 Gdy robi się stożek ; sprawdź czy Twoje szydełko nie jest za małe i czy nie za mocno ściągasz słupki - to najczęstszy powód tego zjawiska :)

Gdy nasze szydełko spotyka się z falującym Bałtykiem oznacza, że dodajemy zbyt wiele oczek lub mamy ich za mało w pierwszym rzędzie. Fale jednak można wyrównać jeśli nie są zbyt duże, by to sprawdzić wystarczy przerobić dwa rzędy bez dodawania słupków - jeśli koło zrobi się płaskie kontynuuj dalej, jeśli dalej się faluje, musisz pogodzić się z spruciem robótki.

Potem już w zasadzie prosta sprawa, kontynuujemy powiększanie koła aż osiągniemy obwód na jakim nam zależy. Ale kiedy wiem że to już ?

Lubię matematykę i z niej też korzystam- obwód koła 

Gdzie
= 3,14
Reszta jest już zrozumiała :)


I to w zasadzie cała filozofia :) Kończymy koło a potem już robimy wysokość czapki :)

O którą zresztą też często pytacie; mniej więcej jest to tak do 3 msc 14 cm wysokości powyżej 15-16 cm :) z tego co ja wiem :) ( wyrocznią nie jestem )


Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, problemy wątpliwości piszcie chętnie odpowiem :)

a Tu prosta czapka na szydełku :) - pierwszy z moich filmików :)


Pozdrawiam




sobota, 19 września 2015

Zostań jedną z nas ...

... i rób to co kochasz.

Wiecie, mam trochę znajomych- tych których widuję często i tych których raz na jakiś czas. Często słyszę, że zazdroszczą mi tego co robię. I wcale nie chodzi tu o to, że nie potrafią szydełkować tylko o to, że zarabiam robiąc to co kocham.

Bardzo cieszy mnie fakt,że jestem wśród tych, nielicznych na całym świecie którzy tak mogą(?). A raczej zwyczajnie potrafią. Tak uważam, że jeśli już się wie co się kocha robić - to trzeba dążyć do robienia tego, na co dzień.

Wiadomo nie chodzi o jakieś abstrakcje- chodzi o normalność.

Nigdy nie potrzebowałam warunków do tego by zacząć coś robić , najpierw zaczynam -> potem stwarzam warunki. Pewnie wielu z Was jakoś tego nie ogrania, jak tak można - uważam że nie ma znaczenia czy moja kamera jest profesjonalna, przecież pierwsze moje filmiki nagrywałam telefonem komórkowym LG5. I podejrzewam, że gdybym te same filmiki nagrywała lustrzanką nie zmieniło by to mojego przekazu. Jedyne co mogłoby zmienić to ilość zadowolonych ludzi, nie łatwo ukryć, że rzeczy nagrywane lepszym sprzętem i w lepszych warunkach już na starcie wyglądają bardziej profesjonalnie ( ładnie).

Szczerze. mi wcale o to nie chodzi, bo co z tego, że ktoś ma super warunki jak nie umie tego przekazać tak by zrozumiał każdy ??

Oczywiście czasem trzeba zapoczątkować warunki, taką sytuację miałam kiedy zdecydowałam się na fotografowanie niemowląt - bo przecież, kto by do mnie przyszedł, gdybym kazała zabrać ze sobą wszystkie rekwizyty, a sama robiłabym zdjęcia aparatem cyfrowym ... hymmmm

Dlatego jeśli chcesz robić to co kochasz - nie oczekuj, że to przyjdzie samo , wraz z zakupem sprzętu który Ci to ułatwi. Najważniejszym sprzętem który jest Ci najbardziej potrzebny, to Ty i twoje ręce, serce i wiara w to co robisz.


Więc do działania !!!




piątek, 18 września 2015

Tydzień, który minął...

... trochę mnie nie było z szydełkiem i filmikami.

Oj tak - miałam poważną akcję ; SPRZĄTANIE DOMU i uwierzcie mi, gdyby mój mąż mógłby to potwierdzić, zrobił by to zanim ten post pojawi się na blogu - ja się po prostu do tego nie nadaję ;(

Cały tydzień uciekł między palcami, a w moim dużym pokoju ciągle trzeba sprzątać - nie ogarniam tego - tłumaczę sobie, że się nie da - upsss jestem w błędzie .

Rozwiązanie ;

Ja ; " Kotek, wynajmijmy mi biuro na szycie i nagrywanie- nie będzie tego bałaganu ?"
Mąż; " To szukaj, szybko !!! "

I tak co tydzień :)

Moja Mama ciągle powtarza, że zawsze mam bałagan - nawet jak się postaram i na prawdę jest posprzątane. A Tata - że znów ktoś nam się włamał do domu , tylko czego on szukał nic nie zabrał tylko bałagan zostawił.

No nic jakoś to będzie, i tak do czasu kiedy będę z Hanią 24/dobę muszę wszystko robić w domu by mieć to pod ręką. A potem pierwsze co zrobię wyniosę wszytko do biura, albo kupie sobie domek :)

Jeszcze na dodatek dziś fatalnie się czuję; ( i albo za dużo z siebie dałam na siłowni w tym tygodniu, albo co gorsza łapie mnie grypa.  Apap i do łóżka ; (

Już dziś sobie obiecuję, że w przyszły tydzień wezmę się do roboty - może plan dnia pomoże?

Będę się starać by nadrobić zaległości - z tego co pamiętam mam jedną - 2 cz. spodenek ?

Ps. nie martwcie się na zapas, blog to tylko dodatek :) Chcieliście mnie poznać ;) - pozatym tu też będzię troche szydełkowych informacji :)

Buziaki dla Was

Trudno w to uwierzyć ...

... kiedyś byłam inna.

Zamknięta w sobie, ciągle bałam się nowych znajomości. W ogóle bałam się nowych wyzwań, jednak życie dorosłych - do którego musiałam wkroczyć, nakazało mi przełamywać pewne swoje chore zachowania.

Kiedy wyprowadziłam się od rodziców "byłam bardzo młoda" - oczywiście tego nie żałuje i dopiero po przeprowadzce dowiedziałam się jak bardzo ich KOCHAM. Dotarło do mnie, że w naszych relacjach brakowało swobody i zaufania. I że przeprowadzka dała nam tą możliwość.
Zawsze byłam córeczką tatusia - ponoć tak to już bywa z tymi córeczkami- i z biegiem czasu rozumiem, że bardzo zabolała go moja decyzja. Pewnie dlatego pierwsze miesiące nie mieliśmy kontaktu - dziś minęło już dobrych parę lat. Jak dobrze liczę 6. Tak 6 lat, a ciągle jak o tym myślę łzy kręcą się w oczach. Więc chyba staje się zrozumiałe jak bardzo zmieniła mnie ta sytuacja.

Często z Tatą wspominamy jak byłam dzieckiem, i jako jedyna rzucałam wszystko czym się zajmowałam by biec się z nim przywitać:) Ahh , sama pamiętam, te kłótnie z mamą - że już późno i mam iść spać, bo tata będzie późno.

Może wydawać się to dziwne, ale kiedy zaczynałam nagrywać na YouTube- nikomu się do tego nie przyznawałam. Wstydziłam się ?  Raczej bałam się opinii - o mnie, o tym co robię. I pomimo świadomości, że to przecież internet- zbiorowisko ludzi, kultur, a nawet religii - zrobiłam to czekając na pierwsze opinie. Jakoś chyba wszystkim łatwiej przyjmować krytykę od tych których nie znamy - ze mną generalnie jest trochę inaczej.
Trafia do mnie wszytko co usłyszę - nauczyłam się tylko ratować tymi którzy uważają inaczej, którzy często są po mojej stronie. To daje mi SIŁY !!!

Bardzo szybko okazało się, że w życiu realnym tym poza światem wirtualnym - wszyscy znajomi wycofali się wraz z moją decyzją o dzieciach. W dzisiejszych czasach, mało która dwudziestolatka decyduje się na pierwsze dziecko.
Stałam się trędowata?! Lekarz mi o tym nie powiedział - to nie dobry:)

Kieruje się w życiu zasadą, która ludzi stawia zawsze ponad wszytko. Ponad moje dobro- zawsze poświęcałam się bardziej niż mogłam, tracąc na tym wiele. Ale nigdy się nad tym nie zastanawiałam robiłam to bo chciałam.
I właśnie tak zostałam sama. Od nowa musiałam budować znajomości z ludźmi z mojego poziomu- poziomu rodziny. Więc nigdy nie byłam młoda, bez obrazy dla obecnych przyjaciół ( jeśli to czytacie) - ale gdzieś w środku wiem, że to był mój wybór i dziś muszę się z tym pogodzić.

I już pewnie nigdy nie upije się w bramie i nie będę uciekać przed policją- szkoda miałabym dobre wspomnienia na starość.

Ta cała historia, ten cały kanał na Youtube dał mi Was- w końcu mogę się podzielić tym co myślę, robię i czuję. I choć już znacie jedną z moich największych wad, to jednak ciągle jesteście.

Tak, tak jestem niepoukładana- chyba nigdy już nie będę. Często obiecuje, i uwierzcie mi nie robię tego, by zachęcić Was do zostania na moim fanpage czy kanale YT ( nigdy nie zależało mi na ilości, zdecydowanie wybieram jakość ). Robię to dlatego, że mam nadzieję, że uda mi się wyrobić - może mam za dużo na głowie. Czasem tak ale częściej daje sobie radę :)

Staram się, bardziej niż mogę . Nie chce szukać wymówek nie o to chodzi- akceptujcie mnie , będzie nam łatwiej.

Będę pisać co jakiś czas :) Jeśli oczywiście chcecie mnie czytać to zapraszam :)







Na dobry początek

Witam,

wszystko co robię jest proste. Dlatego też, ten blog również taki będzie - chodź będę się starać, nie robić błędów ( obawiam się tego), i pisać składnie - nie obiecuje, że się uda.  Więc jeśli decydujesz się na śledzenie tego bloga, akceptujesz mnie taką jaką jestem.

 Jak to się zaczęło?

W zasadzie wszystko co teraz robię, narodziło się wraz z moją córką w 2013 roku. Chciałam być oryginalną mamą i mieć takie dzieci- dlatego złapałam za szydełko. Potem pytania; "za ile" , "czy zrobię" ? - a ja zawsze powtarzałam, że nie ma nic lepszego na świecie jak zrobić coś samemu i być dumnym, że się udało.

 Buuummm  " Nagrywaj filmiki, naucz nas !!!"

No to kolejne wyzwanie - bałam się, ale nie miałam nic do stracenia. Powstał pierwszy film, a razem z nim kolejna rzecz która, cieszy " Wy". Ale o tym potem :) nie żebym odrzucała Was na drugi tor, ale to długa sprawa.

Sesje dziecięce -  tu jeszcze daleko mi do ideałów - ta branża to ciągła nauka i doskonalenie się. Brakuje praktyki - reszty oczywiście uczę się sama ( poza pozycjonowaniem dzieciaczków ). To coś co kocham i o czym zawsze marzyłam- praca z dziećmi. Często jednak robię sobie przerwy - rezygnuję, by wrócić - tu brakuje mi miejsca własnego dużego studia, praca w domu jest męcząca i trudna.

Do wszystkiego w życiu doszłam sama .

Dziękuje rodzicom, że jestem  - chodź ich metody wychowawcze w ogóle mi nie pasowały, dużo mnie nauczyły.

Dziękuje mężowi, że wspiera mnie we wszystkim co robię, za to, że zawsze jest szczery, aż do bólu. I zawsze mówi bym szła dalej.

Dziękuje wszystkim tym " znajomym " przez których, dziś jestem sama - dzięki Wam jestem silniejsza.



Pozdrawiam,

Weronika